Archiwum 23-28.05.2022 Bieszczady Beskid Niski Komańcza - Wisłok Górny 6 dni na szlaku

 23-28.05.2022 Bieszczady Beskid Niski Duża GOT 6 dni

Nadszedł miesiąc maj 2022 roku, od 3 miesięcy planuję dłuższy wypad w góry. Noclegi zaklepane, wszystko zaplanowane. Główny cel - zdobycie normy do Dużej Odznaki GOT PTTK. Normę można wyrobić poprzez przebycie wielodniowej wycieczki trwającej przynajmniej 7 dni, lub 2 wycieczek minimum 4 dniowych w danej grupie górskiej. Tym wypadem zaliczę normę wycieczki minimum 4 dniowej, a 2 dni dołożyłem dla własnej przyjemności 😀. Zaczynam w Komańczy, zakończę w Wisłoku Górnym, gdzie będzie na mnie czekać niespodzianka.

23.05.2022 Dzień 1 Komańcza - Bacówka pod Honem

Wszystko zaczyna się około północy, syn zawozi mnie samochodem do Gliwic. Tutaj oczekuję na NEO-BUS z Wrocławia do Sanoka. Jechałem już tą linią autokarową i mam z nią raczej pozytywne doświadczenia, pomimo wielu słów krytyki pod jej adresem na Google. Do Sanoka przyjeżdżam punktualnie, tutaj czeka już na mnie taxi. Będąc jeszcze w domu napisałem przez komunikator do jednego z taksówkarzy w Sanoku, czy byłby łaskaw podwieźć mnie do Komańczy, z czym nie było najmniejszych problemów. Innej opcji praktycznie nie ma. Na autobus z Sanoka do Komańczy musiałbym czekać około 2 godzin. Po drodze do Komańczy rozmawiamy o okolicy, polityce. Rozmawia się nam tak dobrze, że przegapiliśmy Komańczę i dojechaliśmy prawie do Nowego Łupkowa. Wracamy więc i zatrzymujemy się pod dworcem PKP Komańcza, reguluję rachunek i to właśnie tutaj rozpoczynam moją 6 dniową podróż przez Bieszczady i Beskid Niski. 


Zapowiada się niezła 6 dniowa "wyrypa", dostanę pewnie nieźle w "dupę". Czerwony szlak GSB przechodzi obok PKP Komańcza, więc wchodzę od razu na niego i do przodu. Jeszcze dobrze nie zacząłem a już straszą miśkami 😀




Dochodzę do mostu na Osławie i przechodzę przez most graniczny pomiędzy Karpatami Zachodnimi i Karpatami Wschodnimi, to właśnie od tego miejsca oficjalnie zaczynają się Bieszczady a kończy Beskid Niski.






Pogoda niestety nie rozpieszcza, jest chłodno i strasznie wilgotno. Idę do przodu Przełomem Osławy, jestem praktycznie na terenie rezerwatu.







Skręcam w las w kierunku Jeziorek Duszatyńskich. Mijam próg skalny z wodospadem i zatrzymuję się przy słynnych Jeziorkach.











W końcu kończy się lekka wędrówka i zaczyna się podejście na Chryszczatą 998m, po drodze robi się tak zimno, że nawet na podejściu muszę włożyć kurtkę puchową. Mamy przecież maj i długo się zastanawiałem czy ją zabierać. Chwilę później jestem na Chryszczatej, tutaj chwila odpoczynku i regeneracji.







Kontynuuję dalej czerwonym GSB, przechodzę przez Przełęcz Żebrak. Przez przełęcz przechodzi droga asfaltowa i jest całkiem fajna wiata turystyczna. Nie zatrzymuję się, idę dalej przez Jaworne 992m i wspinam się na pierwszy Bieszczadzki Tysięcznik tej wycieczki - Wołosań 1071m, tutaj siadam na ławeczce i wpadam w zadumę 😀. Najlepiej bym gdzieś wyciągnął nogi, ale warunki na to niestety nie pozwalają.






Mijam czarny szlak na Łopiennik - będę tam jutro 😀, ale od innej strony.





Nie ma na co czekać, stąd już niedaleko do noclegu, czyli Bacówki PTTK pod Honem, już mi się marzy coś dobrego i mokrego 😀. Chwilę później jestem w Bacówce. W schronisku pustki, ale to wcale mi nie przeszkadza, chętnie posiedzę sam i oddam się rozmyślaniom.







Pokonany dystans: 31,3km Czas przejścia 11:52h



24.05.2022 Dzień 2 Bacówka pod Honem - Bacówka Jaworzec

Noc minęła bez niespodzianek, śniadanie wrzucone na ruszt i w drogę. Schodzę do Cisnej, tutaj koniecznie wpadam po zapasy do sklepu. Pamiątkowe zdjęcie z Karczmą Troll, w której byliśmy z Kasią latem zeszłego roku.






Dzisiaj pogoda całkowicie odmienna od tej wczorajszej. Zapowiada się bardzo przyjemnie. Opuszczam tutaj czerwony szlak GSB i idę fragment asfaltem w kierunku Dołżycy. Ruch na Wielkiej Obwodnicy Bieszczadzkiej o tej porze jest minimalny. Przez Dołżycę przechodzi czarny szlak, który będzie mi towarzyszył przez cały dzień. Najpierw w lewo w kierunku szczytu Łopiennika 1069m, rozpoczyna się trochę męcząca wspinaczka. Mocno wymęczony rozsiadam się na ławeczce na samym szczycie.








Nieopodal poza szlakiem znajduje się szczyt góry Boroło 1033m, który zdobywam klucząc trochę po krzakach.



Wracam czarnym szlakiem do Dołżycy i idę teraz w drugą stronę na Falową 968m.






Z Falowej idę już bezpośrednio do schroniska PTTK Jaworzec, po drodze super widoki na Połoninę Caryńską. Wchodzę do doliny Jaworzec, cisza i spokój, żadnych zabudowań, koniec świata 😀. Podczas akcji "Wisła" wysiedlono stąd wszystkich. Docieram do schroniska, jest ono super położone. Zjadam kolację i delektuję się miejscowymi napitkami 😀. Po to się właśnie przyjeżdża w Bieszczady.












Pokonany dystans: 24,3km Czas przejścia 10:51h




25.05.2022 Dzień 3 Bacówka Jaworzec - Przystanek Smerek

 Pobudka, śniadanie i naprzód, kontynuuję szlakiem czarnym. Pierwszym przystankiem i szczytem na mojej dzisiejszej trasie jest Krysowa 840m, jeden z wymaganych punktów pośrednich do Dużej odznaki GOT PTTK.






Z Krysowej już prosto na Przełęcz M.Orłowicza, przełęcz pomiędzy Połoniną Wetlińską a Smerekiem 1222m, jedyny punkt na Bieszczadzkich Połoninach, który odwiedzę podczas mojej wędrówki. Tym razem założyłem wędrówkę po tej części Bieszczad, gdzie turystę spotyka się kilka razy na dzień. Na Połoninach niestety od kilku lat jest tłok, czego doświadczyłem w lipcu 2021 roku. Po drodze na Przełęcz spotykam lisa, który nie czuje żadnego strachu przed moją osobą, widocznie jest mocno dokarmiany przez turystów. Staję na Przełęczy, jest niestety tak jak myślałem, kilkadziesiąt osób przewija się przez przełęcz podczas mojej 10 minutowej obecności na niej.









Od Przełęczy M.Orłowicza zmieniam szlak na żółty i schodzę w kierunku Wetliny, jednego z głównych ośrodków obok Ustrzyk Górnych w Bieszczadach. Po drodze fajne widoki. Chwilę odpoczywam przy punkcie kasowym wejścia na teren Bieszczadzkiego Parku Narodowego.





Schodzę do Wetliny, tutaj chwila odpoczynku w jednej z przydrożnych knajpek, ludzi jest mało. Inaczej wygląda to w lipcu i sierpniu, gdzie jest tłok a zaparkowanie samochodu nie należy do łatwych czynności. Stąd najmniej przyjemna część dzisiejszej wędrówki - asfaltem do Przystanku Smerek. Po drodze jak na złość łapie mnie deszcz, na szczęście po paru minutach odpuszcza. W Przystanku Smerek pustki, warunki typowo schroniskowe. Jedzenie całkiem dobre. Resztę dnia spędzam na odpoczynku, dzisiaj specjalnie założyłem lżejszy dzień.







Pokonany dystans: 15,2km Czas przejścia 7:00h




26.05.2022 Dzień 4 Przystanek Smerek - Balnica

 Jeśli wydawało się komuś, że do tej pory unikałem cywilizacji i turystów to przez następne 3 dni mojej wędrówki dostanie szoku. Wkraczam bowiem w tą część Bieszczad, gdzie "diabeł mówi dobranoc", turystów naprawdę brak, a spotkanie misia wcale nie jest niemożliwe😀. Po śniadaniu, plecak na plecy i do przodu. Wracam na czerwony szlak GSB. Szlak pnie się w górę, widoki dookoła super. Nie mija chwila i jestem na szczycie Fereczatej 1102m.







Z Fereczatej już tylko "kamieniem rzucić" na Okrąglik 1101m. Na Okrągliku przecinają się 2 chyba najciekawsze polskie szlaki - czerwony GSB oraz niebieski Karpacki. Czerwony GSB biegnie z Ustronia do Wołosatego, a niebieski Karpacki z Rzeszowa do Grybowa.






Opuszczam czerwony GSB i wchodzę na niebieski szlak Karpacki - dopiero za 2 dni zobaczę cywilizację 😀. Schodzę do Przełęczy nad Roztokami, po drodze super widoki. Na Przełęczy cisza i spokój, rozkładam się na dobre.








Za przełęczą znowu mocniej do góry, mijam kolejne szczyty Rypi Wierch 1003m, Sinkowa 995m, Stryb 1011m, Czerenin 929m. Cisza, spokój i "żywego ducha". Tutaj naprawdę turyści zaglądają bardzo rzadko.













Z Czerenina do Balnicy jeszcze spory kawałek. Teraz szlak biegnie lasem, kończą się widoki. Po drodze mijam historyczny trójstyk granic Polski, Słowacji i Węgier.





Jak pewnie zauważyliście szlak niebieski Karpacki biegnie równocześnie ze szlakiem czerwonym. Ten czerwony szlak to Vychodokarpatska magistrala - słowacki szlak biegnący wzdłuż granicy z Bieszczad aż na Pogórze Popradzkie. Powoli docieram do Balnicy, w której zlokalizowany jest przystanek Bieszczadzkiej Kolei Leśnej. Kolejka kursuje obecnie jako atrakcja turystyczna, można dotrzeć do Balnicy z Majdanu, który zlokalizowany jest przy Wielkiej Pętli Bieszczadzkiej. Zaraz przy przystanku kolejki znajduje się schronisko Przystanek Balnica - to tutaj dzisiaj będę spał. Jak się okazuje jestem na razie jedynym gościem. Rozkładam moje "graty" i idę zażyć kąpieli. Warunki typowo schroniskowe a woda (super że ciepła) pachnie "zgnitym jajem". Wracam "czysty jak łza" a na miejscówce rozłożył swoje "graty" Darek. Okazuje się, że Darek ciśnie przez cały szlak Karpacki z Rzeszowa do Grybowa - 424 km. Zjadamy kolację, raczymy się napojami i rozmawiamy "o życiu i innych ciekawych sprawach" 😀.











Pokonany dystans: 26,5km Czas przejścia 11:23h




27.05.2022 Dzień 5 Balnica - Radosne Szwejkowo

 Dźwigam się z samego rana i szykuję do drogi. Darek "ma śpiocha", zakładam że spotkamy się jeszcze na szlaku bo przez prawie 2 dni będziemy szli niebieskim Karpackim w tym samym kierunku. Wspinam się na Rydoszową 880m, kolejny punkt pośredni do Dużej odznaki GOT PTTK. Szukam na szczycie tabliczki, którą nim znajdę mijam chyba ze 4 razy 😀. Oczy widzą co chcą, hihi. Odpoczywam na słupku granicznym, za chwilę mija mnie Darek. Rozmawiamy chwilę, próbuję go nakłonić na nocleg w "Radosnym Szwejkowie", kręci trochę nosem, ale on sam jeszcze nie wie, że do wyboru będzie miał "Radosne Szwejkowo" lub ławkę na dworcu w Łupkowie (w strugach deszczu). Ciekawe co wybierze ? 😀. Darek pogonił przodem. A ja w ciszy i spokoju sunę powoli do przodu i zdobywam Wysoki Groń 905m.


zdjęcie grzecznościowo użyczył Darek







Kawałek dalej niebieski Karpacki odbija od granicy w kierunku miejscowości Nowy Łupków. Po drodze mijam będące w remoncie słynne schronisko "Na Końcu Świata". Wchodzę na chwilę do środka, zdobywam pieczątkę do książeczki i rozmawiam 5 minut z właścicielem. Sam jestem ciekawy co wyjdzie z tego remontu.






Chwilę później na słynnym Cerkwisku w Nowym Łupkowie spotykam Darka, jest bardzo przejęty, bo z Cerkwiska ktoś prawdopodobnie "podprowadził" zabytkowy krzyż. Darek zdecydował się jednak na nocleg w "Radosnym Szwejkowie". Odbijamy razem od niebieskiego Karpackiego szlakiem zielonym w kierunku centrum Nowego Łupkowa, jest tam jedyny sklep w okolicy a zapasy obaj mamy już na wyczerpaniu. Ostatnie zakupy robiłem w Smereku.






Ciśniemy w kierunku niebieskiego Karpackiego i "Radosnego Szwejkowa", po drodze zabiera nas właścicielka i podwozi kilkaset metrów. "Radosne Szwejkowo to prywatne schronisko", które okazuje się super miejscówką. Wcinamy pierogi i odpoczywamy. Na wieczór przyjeżdża jeszcze ekipa z którą chwilę rozmawiamy i pędzimy do spania.



zdjęcie grzecznościowo Darek


Pokonany dystans: 25,3km Czas przejścia 9:17h




28.05.2022 Dzień 6 Radosne Szwejkowo - Wisłok Górny

 W nocy ostro padało, ale ranek jest pogodny. Podobnie jak wczoraj, Darek ma "śpiocha", więc kiwam mu ręką i pędzę na szlak. Jest strasznie mokro, zapowiadają się więc mokre buty i pewnie mokre nogi 😀. Odwiedzam dworzec kolejowy PKP w Łupkowie i pędzę do granicy do Przełęczy Łupkowskiej.









Dalej wędruję granicą przez Siwakowską dolinę do Przełęczy Radoszyckiej, jest na niej wiata, ale ze względu na to, że leży przy asfaltowej drodze, bardziej traktowana jest jako wychodek niż miejsce na wypoczynek. Śmierdzi w niej strasznie, więc pędzę dalej. 







Następny przystanek przy wieży widokowej na Bukowcu. Rozkładam się na trawie i odpoczywam. W międzyczasie dogania mnie Darek, odpoczywamy chwilę razem przy wieży, następnie wspólnie podchodzimy pod Karnasiówkę 830m. Tutaj nasze drogi się rozchodzą, Darek idzie dalej niebieskim Karpackim aż do Grybowa, a ja zmieniam szlak na żółty i rozpocznę ostatni fragment wędrówki do Wisłoka Górnego.







zdjęcie grzecznościowo Darek


Mijam szczyt Karnasiówki 831m i powoli schodzę do Wisłoka. Kontaktuję się z Kasią jak biegnie jej droga i o której dojedzie do Wisłoka. Nasze czasy się spinają. Docieram do Wisłoka, mam 10 minut, więc ogarniam się trochę i chwilę później przyjeżdża Kasia.






Pokonany dystans: 22,8km Czas przejścia 8:44h



Z Kasią pojechaliśmy nad Solinę i tam postanowiliśmy spędzić weekend.








Komentarze